CC Cream Face Perfector 10 w 1 - Bielenda

Co kryje się w tubce CC Cream Face Perfector 10 w 1? Czy rzeczywiście nowość Bielendy sprawdzi się jako multifunkcyjny krem? A może to tylko marketingowy chwyt?


Zacznijmy od tego, co obiecuje nam producent:
Krem ma maskować niedoskonałości oraz wyrównywać koloryt cery, nawilżać oraz  przedłużać trwałość makijażu. Dodatkowo, ma szybko się wchłaniać nie pozostawiając tłustego filmu, nie zatykać porów a także może być alternatywą dla bazy pod podkład.





Działanie 10 w 1:
1.   Maskowanie niedoskonałości tj. rozszerzone pory, pajączki, blizny potrądzikowe czy przebarwienia
2.   Neutralizowanie zaczerwienień
3.   Długotrwałe nawilżenie
4.   Tonowanie i ujednolicenie kolorytu
5.   Wzmacnianie i uszczelnianie naczynek
6.   Łagodzenie podrażnień
7.   Idealne wygładzenie
8.   Usuwanie oznak zmęczenia i stresu
9.   Filtr UV
10. Baza pod makijaż



Tubkę z kremem zamknięto w eleganckim kartonowy pudełeczku. Sama tubka, którą znajdziemy wewnątrz ma pojemność 40ml. Kosmetyk ma subtelny ale bardzo przyjemny zapach, trochę przypomina mi perfumy ale nie mogę odgarnąć które. Skład jest wyjątkowo przyjazny, nie zawiera parabenów, emulgatorów, sztucznych barwników ani oleju parafinowego. Jego konsystencja jest lekka, niezbyt płynna ale treściwa. Kolor przypomina złamaną pistacjami mięte



Co do działania, zacznę najpierw jednak od tego, że mam cerę obecnie dość suchą, często mocno zaczerwienioną i bardzo wrażliwą. Na co dzień używam kremu nawilżającego a na to mocno kryjący podkład by skóra nabrała normalnego koloru. Zatykanie porów ciężkimi podkładami nie jest zdrowe dlatego z wielką nadzieją patrzyłam na ten krem. No i powiem szczerze, że jestem zachwycona. 







Delikatna formuła łatwo i szybko wchłania się w skórę, nie pozostawia zielonych smug. Czerwona skóra zyskała po nim normalnego koloru. Nie podkreślił u mnie  lekko rozszerzonych porów i nie zauważyłam zatykania się ich. Obecnie pozostaje tylko na etapie użycia tego kremu, na większe jednak wyjścia nakładam na to podkład. Po nałożeniu kremu, skóra jest przyjemnie gładka i jedwabista. Używając kremu CC Bielendy uzyskamy naturalny wygląd, żadnej maski, wyrównany koloryt i wyrównane drobne niedoskonałości. Podejrzewam jednak, że osoby z ropnymi, strupowatymi niedoskonałościami będą musiały użyć czegoś bardziej tłustego, ale nie jest to przecież korektor a krem korygujący. Jeśli chodzi o nawilżenie buzia po nim jest mięciutka, ładnie nawilżona i absolutnie nie jest spięta a to wszystko dzięki zawartemu w składzie kwasie hialuronowemu. Alantonina z kolei koi i łagodzi podrażnienia. Od czasu jego stosowania poznikały mi też drobne suche skórki. 

Stosowany jako baza przedłuża trwałość podkładu. Nic się mi nie warzy i nie roluje. Moja skóra się po nim nie świeci zarówno kiedy stosuje solo jak i z podkładem. Na pewno kupię ten krem ponownie, ponieważ wg mnie rzadko się zdarza aby tak wiele obietnic producenta pokrywało się z rzeczywistością. Jestem strasznie ciekawa pozostałych produktów z tej serii.



2 Komentarze