Używanie
korektorów kojarzy mi się z okresem szkoły gimnazjalnej i liceum. Nie tylko chodzi
o nieestetyczne kreślenie w zeszycie ale i wypryski związane z dojrzewaniem.
Ten okres
mam już dawno za sobą ale po korektor sięgam teraz równie chętnie. Przez wiele
lat w mojej kosmetyczce brakowało tego typu produktów a malując dziewczyny do
sesji zdjęciowych sięgałam po bardzo mocno kryjące kamuflaże. Teraz czerwone niedoskonałości
pojawiają się u mnie sporadycznie ale coraz większym u mnie problemem stają się
cienie pod oczami.
Każdy,
kto ma z tym problem wyróżnia jakąś barwę. Moją zmorą są fioletowawe tony z
lekką domieszką jasnej, żółtawej zieleni w wewnętrznych kącikach.
Zachęcona
bardzo dobrymi opiniami korektora Magical Perfection, Eveline Cosmetics
postanowiłam wypróbować jego działanie.
Opis*
Korektor pod
oczy MAGICAL PERFECTION idealnie kryje wszelkie niedoskonałości, daje efekt
odmłodzenia, rozświetla i maskuje oznaki zmęczenia. Ekskluzywna
formuła zawiera kwas hialuronowy, peptydy, witaminę E oraz wyciąg z zielonej
herbaty Matcha znane z właściwości odmładzających.
Ogórek i
świetlik rozjaśniają skórę pod oczami i niwelują opuchliznę. Dodatek
niebieskich alg nawilża i łagodzi podrażnienia, a drobinki naturalnej miki
odbijają światło dając subtelny efekt rozświetlenia spojrzenia i niwelują
optycznie zmarszczki.
Korektor
dostępny jest w 2 wersjach kolorystycznych:
Light, Medium
Ten, który ja
posiadam to właśnie jaśniejszy. Moja karnacja należy do tych w klimacie
albinosów, no prawie..
Śliczne, kartonowe złote opakowanie od razu
zwróciło moją uwagę. Czarne literki dopełniają ekskluzywny design a całość
prezentuje się niezwykle elegancko i gustownie. Wewnątrz tubka w satynowym, połyskującym
odcieniu starego złotego, różowego złota.
Gęstawa
konsystencja powoduje, że kosmetyku nie leci naraz zbyt dużo i spokojnie można
nabrać niewielką ilość bez tworzenia kleksa.
Jego krycie oceniłabym na średnim poziomie, ale może poprzez to, oraz zawarte drobinki miki nie wygląda pod oczami ciężko. Delikatnie rozświetla i odświeża spojrzenie. Dosyć szybko zastyga. Najlepszą dla mnie formą aplikacji jest wklepywanie opuszkami.
Nie jest
drogi, nie wysusza i nie podrażnia. Jest
łatwo dostępny i niezwykle wydajny dzięki swojej konsystencji.
1 Komentarze
O czyzby zamiennik Heleny Rubinstein? Musze sie na niego skusic :D
OdpowiedzUsuń