Każda z kobiet marzy o pięknych, grubych i długich rzęsach,
bo nie każdej z Nas było dane mieć naturalne takie, o jakich marzymy.
Ku Naszym oczekiwaniom na sklepowych pułkach znajdziemy
odżywki i sera do rzęs pobudzające ich wzrost. Niektóre działają lepiej inne
słabiej co nie zmienia faktu, że jest to dłuższy proces, który nie zawsze da
efekt jakiego oczekujemy. Tak jest też w moim przypadku, ponieważ moja
naturalna oprawa oczu jest bardzo jasna i nawet długie rzęsy nie są zbyt
widoczne bez pomalowania.
Innym rozwiązaniem, pomijając jednorazowe rzęsy na pasku czy
kępki jest zabieg doczepiania rzęs u kosmetyczki.
Metod w ofercie jest ciągle coraz więcej, są różne rodzaje
włosia, od norek przez syntetyczne, kolory, długości, grubości i stopnie
podkręcenia. Możemy też poprosić o naturalne cieniowanie długości, gdzie w zewnętrznym
i wewnętrznym kąciku oka będą krótsze lub efekt kociego oka, w którym długość
rzęs rośnie w kierunku zewnętrznego kącika.
Dzięki uprzejmości allABOUTlife (klik) miałam okazję odwiedzić salon
Wepink (klik), w Warszawie, gdzie założyłam rzęski.
Wybrałam drugą z metod, czyli kocie oko, doczepianie 2:1 i maksymalną długość
12 mm.
Zobaczcie jak to wyglądało!
Takie rzęsy są świetnym rozwiązaniem na co dzień, ponieważ
budzimy się gotowe do wyjścia. Mi bardzo zaoszczędzają czas i idealnie sprawdzą
się zawsze podczas wakacyjnych wyjazdów. Nie straszna woda w basenie czy śnieg,
bo nic się nie rozmaże.
Dobrze założone rzęsy nie są posklejane, dokładnie
doczepione do naszych rzęs, nie czujemy efektu ciężkości na oku ani nie mamy
wrażenia jakbyśmy miały daszek przeciwsłoneczny na powiece :D
Ja jestem ogromnie zadowolona.
https://allaboutlife.pl/ |
A jak się Wam podoba?
#influencerstop2019 |
1 Komentarze
Piekna praca i rzesiska :D
OdpowiedzUsuń