Czy w zamieszaniu codziennego życia kiedykolwiek zdarzyło Ci się
rozejrzeć wokół i zamarzyć, by zacząć wszystko od nowa? Bo mnie tak - mówi Victoria Tsai,
założycielka i szefowa marki Tatcha Beauty . Wstaje o 4:30, podróżuje przez 90%
swojego życia, codziennie odbiera 100 wiadomości na Snapchacie i 450 maili.
Swoim życiem udowadnia, że nigdy nie jest za późno na zmianę i realizację nawet
najbardziej zwariowanych pomysłów.
Spotkanie z gejszą
Swoją
urodę zawdzięcza rodzicom, którzy pochodzą z Tajwanu. Jako nastolatka miała
ogromny problem z cerą: Troszczyłam się o
swoją skórę zgodnie z zachodnimi zwyczajami. Gdy pojawiał się jakiś problem,
przejawiałam tendencję, by podchodzić do niego agresywnie. Postępowałam tak
przez całe lata, aż przestało się to sprawdzać. Niemal z dnia na dzień pojawiło
się u mnie ostre zapalenie skóry. Cała twarz, włącznie z wargami i powiekami,
pokryta była czerwoną, pękającą, łuszczącą się skórą i bąblami. Zawsze lubiłam
poznawać nowych ludzi, jednak wtedy wycofałam się ze świata. Rozpaczliwie
pragnąc się pozbyć szpecącej mnie przypadłości, próbowałam wszystkiego:
kosztownych kremów, domowej roboty serum, doustnych i stosowanych miejscowo
antybiotyków i sterydów na receptę — bezskutecznie. Trudno mi było sobie
wyobrazić, że ta okropna skóra miałaby stać się u mnie normą - przyznaje we
wstępie swojej książki "Rytuał gejszy".
Po
skończeniu szkoły podjęła pracę, w ramach której dwa razy w miesiącu latała do
Chin, z krótkim postojem w Japonii. Podczas pobytu w Tokio przyjaciółka
pokazała jej tradycyjne bibułki matujące do zbierania nadmiaru sebum. To był
pierwszy produkt do pielęgnacji, którego mogła używać bez obaw, nie
podrażniając swojej wrażliwej cery. Zafascynowana wybrała się z wizytą do
japońskich rzemieślników, którzy wyrabiali te przepiękne, złoto cętkowane,
cienkie jak płatki kwiatu bibułki.
Chciałam
je móc dostarczać kobietom w Stanach Zjednoczonych. Zapytałam, skąd ich
producenci wiedzieli, że te bibułki można stosować do zbierania łoju. Powiedzieli
mi, że gejsze używały ich od wieków - opowiada Tsai. - Zaproponowali nawet zaaranżowanie spotkania, bym mogła dowiedzieć się
więcej.
To był
początek niewiarygodnej podróży, która miała na zawsze zmienić jej podejście do
skóry i pielęgnacji, a także do całego życia. Latem 2008 roku, będąc w ciąży,
poznała pierwszą gejszę. Suzuka, której imię można tłumaczyć jako „orzeźwiający
zapach”, sunąc płynnie, przybyła do herbaciarni ubrana w jasnofioletowe (dokładnie
w kolorze glicynii) kimono, z twarzą pokrytą tradycyjnym białym makijażem.
Była tak wykwintna, tak wewnętrznie radosna,
że niemal popłakałam się ze wzruszenia. Jej wyrafinowana uroda wydawała się
rozjaśniać pomieszczenie - opowiada Victoria. - Opowiadała mi o swoim oddaniu japońskiemu rzemiosłu, jednak
najbardziej zapamiętałam to, że w ogóle się nie pociła, mimo iż ubrana była w
kimono, które odsłaniało jedynie jej wdzięczną, alabastrową szyję. Ja tymczasem
kucałam, opierając się na spoconych, śliskich łydkach, sączyłam zieloną herbatę
i modliłam się w duchu o choćby najlżejszy powiew. Suzuka uśmiechnęła się i
powiedziała: „My się nie pocimy. To nie byłoby eleganckie”.
Japoński sekret promiennej cery
Suzuka nauczyła
ją japońskiego rytuału piękna, który gejsze wiernie praktykowały przez
stulecia. Dowiedziała się, że klasyczne japońskie rozumienie piękna jest
fundamentalnie odmienne od tego, w jakim dorastała: zamiast starać się wiecznie wyglądać jak dwudziestolatki, gejsze
koncentrują się na tym, by w każdym wieku mieć możliwie jak najpiękniejszą skórę.
Jej japońska przyjaciółka Yuko zaprowadziła ją do tradycyjnej apteki w Kioto i nauczyła oczyszczać skórę za pomocą olejku kameliowego oraz mieszkać mączkę ryżową z wodą, by przygotować maseczkę złuszczającą. Victoria wróciła do domu z naręczem tajemniczych produktów do wypróbowania.
Możesz sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy po trzech latach z ciężką
dermatozą moja cera zaczęła się oczyszczać po zaledwie czterech tygodniach. Po
dwóch miesiącach moja skóra była jak nowa - przyznaje Tsai.- Przyjęcie japońskich rytuałów pielęgnacji
pozwoliło mi odzyskać kontrolę nad życiem i unieść się ponad pęd codzienności.
Dotykanie twarzy podczas jej oczyszczania
było przypomnieniem, by kochać moją skórę i cieszyć się nią; jednocześnie
czułam, jak ten rytuał przynosi mi ukojenie i równowagę.
Początki marki Tatcha
Pielęgnacja
twarzy może być wyjątkową chwilą i rodzajem medytacji, a nie tylko przykrym
obowiązkiem. Zainspirowana swoimi japońskimi doświadczenia w 2009 roku założyła
własną markę produktów do pielęgnacji twarzy - Tatcha. Nazwa ma związek z
naturą, w szczególności tachibaną, najstarszym, najbardziej formalnym
stylem japońskiej aranżacji kwiatów, którego nazwa dosłownie oznacza „stojący
kwiat”. W tej minimalistycznej praktyce starannie wybiera się jedynie kilka
kwiatów i ustawia je pośrodku naczynia. Jej symbolika odzwierciedla japońskie
umiłowanie piękna, które odnajduje się w prostocie.
"Rutuał gejszy"
Mam nadzieję, że ta książka pozwoli Ci
przeżyć podobne przebudzenie, jakiego doświadczyłam ja - mówi Victoria
Tsai. Na kartach tego przewodnika opisała klasyczne japońskie ujęcie piękna,
które ucieleśniają gejsze.
Dowiesz się,
dlaczego ich ponadczasowy, czterostopniowy
rytuał wciąż stanowi podstawę pielęgnacji skóry dla każdej współczesnej Japonki.
Przekonasz
się, jaką masz cerę i jak możesz o nią dbać dzięki składnikom dostosowanym do
Twoich indywidualnych potrzeb. Lekcje, których udzieliły autorce gejsze,
uleczyły ją w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa. To, co zaczęło się jako poszukiwanie
sposobu pielęgnacji skóry, otwarło jej oczy na inne podejście do życia i
pomogło jej pojąć, że skóra może być odbiciem naszej historii.
----
Książka
"Rytuał gejszy. Japoński sekret
promiennej cery"
Victoria
Tsai
Wydawnictwo
Septem
Data
wydania: 20 czerwca 2018
0 Komentarze